Menu toggle
Navigation

Wojciech Kossak, Wspomnienia, 1913

Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913

Mediathek Sorted

Mediateka
Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913
Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913

W sierpniu 1900 roku Kossak otrzymał telegram dworski, w którym cesarz wzywał go do Neapolu, skąd wraz ze sztabem feldmarszałka hrabiego Alfreda von Waldersee (1832-1904) miał wyruszyć do Chin w roli malarza wojskowego. 27 lipca, międzynarodowy korpus ekspedycyjny opuścił Bremerhaven, celem zdławienia powstania bokserów w Chinach. Kossakowi, który krótko przedtem podpisał kontrakt na wykonanie panoramy „Bitwy pod Piramidami“ i w związku z tym wybierał się do Egiptu, w ostatniej chwili, i to podczas osobistej rozmowy z cesarzem przeprowadzonej przy okazji ćwiczeń kawalerii w Altengrabow, dokąd pojechał również na jego życzenie, udało się odrzucić polecenie wyjazdu. W jego miejsce do Chin pojechał batalista Theodor Rocholl (1854-1933) (s. 183-185).

W zamian tego Kossak przyjął inne zadanie, a mianowicie zlecenie warszawskiego konsorcjum, zawiązanego w celu realizacji nowej panoramy, przedstawiającej bitwę z 30 listopada 1808 roku na przełęczy „Somo-Sierra“, o czym pisze w rozdziale pod tym samym tytułem. Inne tematy nie wchodziły w grę, bowiem jako narodowo-polskie nie przeszłyby przez pruską cenzurę. Bitwa pod Somosierrą, w której Napoleon, przy istotnym udziale polskich szwoleżerów, na górskiej przełęczy o tej samej nazwie pobił wojska hiszpańskie i otworzył sobie drogę na Madryt, była mniej podejrzanym tematem o europejskim znaczeniu. Za wykonanie panoramy wraz z plastycznym terenem zagwarantowano Kossakowi kwotę 100.000 rubli. W ogólnym kontekście malarstwa batalistycznego interesującym wydaje się wyznanie Kossaka, że wcześniejsze przedstawienia tego tematu, zarówno francuskich jak i polskich malarzy, takich jak Vernet, Suchodolski, ojciec Kossaka i on sam, były pod względem krajobrazu i konfiguracji terenu bitwy czystą „fantazyą“. W nowej panoramie istotne znaczenie miałoby zatem możliwie wierne odtworzenie wydarzenia, dlatego również w tym przypadku Kossak nie tylko studiował literaturę historyczną, lecz przeprowadził także konsultacje ze znakomitym historykiem wojskowości Aleksandrem Puzyriewskim (1845-1904), pochodzącym z Litwy generałem rosyjskiej piechoty (s. 189-191).

Jednak przede wszystkim, po tym gdy cesarz udzielił mu urlopu, Kossak i jego pomocnik Wywiórski udali się koleją, przez Paryż, Bordeaux i Madryt, do Segowii, skąd ciągnionym przez muły „omnibusem“ wyruszyli w okolice przedgórza Gór Kastylijskich, by stamtąd, z glejtami austriackiej ambasady i w asyście miejscowego przewodnika wyposażonego w zaprzężony w woły wóz na dwóch kołach, na którym wieźli przybory malarskie i aparaty fotograficzne, iść pieszo dalej aż do interesującej ich górskiej przełęczy. Autor obszernie opisuje miejsce bitwy i znane mu z historycznych pism geograficzne detale, uwiecznione przez malarzy na szkicach i fotografiach (s. 191-212), łącznie ze stanowiskami wojsk.

Mimo przychylnej cesarskiej oceny pierwszych szkiców powstałych na zamku Monbijou panoramie bitwy pod Somosierrą groziło niepowodzenie: Cztery szkice w skali 1:10, z którymi Kossak udał się do Warszawy, spotkały się z aprobatą konsorcjum i historyka wojskowości Puzyriewskiego, który zadeklarował swoją gotowość do rozmowy z rosyjskim generałem-gubernatorem Warszawy, Aleksandrem Imeretyńskim (1837-1900), w sprawie przyszłego wystawienia panoramy w Warszawie. Imeretyński jednak odmówił, obawiając się ekscesów polskich narodowców, czego dowiadujemy się między wierszami rozdziału „Fürst Imeretynski und Großfürst Wladimir“ (s. 205-217 niemieckiego wydania) [rozdział „Książę Imeretyński i wielki książę Włodzimierz“ niedrukowany w pierwszym polskim wydaniu „Wspomnień“ - przyp. tłum.]. Kossak, mając na uwadze straty finansowe z tytułu wynajęcia w Warszawie budynku, w którym miała być wystawiona panorama, oraz zamówionego w Brukseli płótna, skierował się do Wilhelma II z prośbą o pośredniczenie w tej sprawie. Ten z kolei włączył w nią wielkiego księcia Włodzimierza Romanowa, syna cara Aleksandra II, który w Rosji odpowiadał za sprawy sztuki. Ostatecznie, zabierając ze sobą swoje szkice, Kossak udał się osobiście do St. Petersburga, aby w ten sposób wzmocnić znaczenie cesarskiej depeszy. Jednak również księciu Włodzimierzowi nie udało się przekonać Imeretyńskiego. Tymczasem w Berlinie Kossak ukończył „Bitwę pod Zorndorf“ oraz jeden portret konny cesarza, który za te prace osobiście odznaczył go Orderem Orła Czerwonego (Roter Adlerorden), po tym, kiedy to pół roku wcześniej artysta został odznaczony Królewskim Orderem Korony (Königlicher Kronen-Orden) (s. 208 niemieckiego wydania).

W trzech kolejnych rozdziałach: „Stuttgart - Przyjazd cesarza Franciszka Józefa I do Berlina“, „Szczecin“ oraz „Des Kaisers ‚Rache‘“[rozdział „Zemsta cesarza“ niedrukowany w pierwszym polskim wydaniu „Wspomnień“ - przyp. tłum.], Kossak na łącznie 45 stronach niemieckiego wydania opisuje swój udział w manewrach armii pruskiej pod dowództwem Wilhelma II, w których, z uwagi na swoją przynależność do armii austriackiej, uczestniczył jako „attachés militaires obcych państw“. Będąc gościem cesarza, miał do dyspozycji dworski powóz, konia służbowego i ordynansa, nocował w najlepszych hotelach i brał udział w uroczystych kolacjach w towarzystwie przedstawicieli korpusu dyplomatycznego (s. 215 i nast.). Jednak zagraniczni oficerowie i dyplomaci byli dopuszczani do manewrów tylko w roli obserwatorów. W prezentacji nowych środków transportowych i broni artyleryjskiej udziału brać nie mogli. Sytuacja Kossaka na terenie bitwy była trochę inna: raz po raz przywoływano go słowami: „Herr von Kossak, bitte zu Majestät“ [Panie von Kossak, proszę do Najjaśniejszego Pana], aby z pozycji cesarza mógł przyjrzeć się szczególnej „malowniczości“ zestawienia pułków (s. 220-221).