Gra szklanych paciorków Kasi K.

Katarzyna Kincel-Ossolinski
Katarzyna Kincel-Ossolinski

Szczęście jest inwestycją w przyszłość.

Krystian Lupa

 

W krainie Gobe – Niby – Landii, gdzieś na skraju gobelinowego lasu dwa przystojne jelonki wypatrują Czerwonego Kapturka. Oho, już maszeruje z koszykiem pełnym przedziwnych myśli, bo wilk… O, wilk cały zaplątany w nieprzyzwoicie wijące się florale flirtuje z elfem. Nic z tego wilku! Nie da się na skróty skoczyć z pleców na rękaw, a gdyby nawet, to rękaw zawsze należał do dworskiej pasterki, więc na kolację z babcią spóźnisz się musowo. Próbuję opowiedzieć płaszcz… Głęboka, połyskująca zielenią czerwień to jedwabny aksamit. Przy każdym kroku dorodna kiść szklanych winogron wabi zapachem rozgrzanej słońcem Imperii, wytrawnego primitivo i rytmem tarantelli. Czy można opowiedzieć damską torebkę?

Kasia Kincel w swoich pracach odwołuje się do poczucia humoru na granicy absurdu. Jej znak firmowy to harmonijne współistnienie wielu elementów w jednym egzemplarzu wytworzonego obiektu. W mieniącym się kolczyku, zapince torby czy rękawie płaszcza stara się zapamiętać nastrój tej chwili; chwili, która może nie powtórzyć się już nigdy więcej. Nie odwołując się do fundamentalnych sytuacji w życiu ani nie dekonstruując zastanych wartości, artystka przeradza te zauroczenia w formy, których dużym walorem jest trójwymiarowość. Po królewsku panuje nad nadmiarem wszystkiego, zmieniając pozorny chaos w subtelne, pełne prostego porozumienia i symbiotycznego spokoju, nie pozbawione zarówno elementu naturalistycznego ani surrealistycznego, samoistne byty artystyczne.

Koraliki, szklane paciorki, drewniane zwierzaki, kawałki materii niewiadomego pochodzenia obok pysznych, farbowanych naturalną metodą gobelinów, wszelkiego autoramentu dewocjonaliów, złotych nitek, gipiury czy niezidentyfikowanych fragmentów większej całości… Całe swego rodzaju targowisko próżności stanowi dla artystki olbrzymia wartość, bo jest zapowiedzią przemiany. Przeistaczanie zaś rupieci w pięknie brzmiący assamblage spełnia się fizycznie poprzez dotyk – zarówno w momencie powstawania, jak i odbioru.

Każdy detal, który dotknęły nie tylko ręce, ale też serce Kasi, uwodzicielsko łączy jej świat widzialny ze światem metafory. My zaś dotykając tych przedmiotów, wyczuwamy ich niezwykłą sensualność, energię i … chętnie dajemy się uwieść. Może nie wszyscy wchodzący w magiczny świat artystki pozostaną w nim na zawsze, ale nawet krótki pobyt da wytchnienie, wskaże na możliwość innych stanów świadomości oraz zdystansuje do kanonu uniformu mody.

Zarówno twórczość Kasi, jak i ona sama wymyka się wszelkim konwencjom, niemal nie wpada w żadne pojęciowo estetyczne przegródki, wręcz nie pasuje do żadnej z szufladek, których tyle nagromadziła w swojej pracowni. Może mamy tutaj do czynienia z czymś porównywalnym do swobody malarstwa materii i gestu?

Mondrian uważał element żeński za estetyczny, zachowawczy i powściągliwy, męski zaś za kinetyczny, twórczy, ekspresyjny i postępowy. Zakładając więc, że pierwiastek żeński to materia, a męski to duchowość, stwierdzić należy, że pod zwiewną warstwą magii końcowy efekt twórczości Kasi Kincel kryje niezwykle przemyślaną i wycyzelowaną formę. Będąc obroną niepowtarzalnej wersji jej „świata osobnego”, pomimo wszystko staje kompromisem wobec własnych zamierzeń.

A oto osobisty komentarz do twórczości, artystyczne credo Kasi Kincel-Ossolinski:

Najważniejsze, żeby okoliczności ułożyły się tak, by zrobić jak najwięcej. Kiedyś namiętnie realizowała pragnienie zdobywania ludzi i miłości, chciała, spełniając oczekiwania innych, podobać się wszystkim. Pozwalała nieść się przypadkowi, wchodzić w ekstremalne emocje i żyć na krawędzi… Aż w końcu zechciała wybrać między energią przyjemności, a energia szczęścia. I niczego już nie musi za wszelką cenę. Im w życiu spokojniej, tym więcej czasu na pasje.

Po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego i wyjeździe z rodzinnej Łodzi do Włoch, mieszkała jeszcze w wielu miejscach na Ziemi. Na długo pozostała w Berlinie, ale czy na zawsze? Wie, że wszędzie da się wykreować swój kawałek podłogi i ściany. Ściany koniecznie, bo może kiedyś Kasia wróci do malowania? Kilkanaście dobrych obrazów zmyka „okres niebieski”, który zapoczątkowała rozstaniem z wcześniej uprawianą fotografią.

Katarzyna Kincel-Ossolinski jest wybitną, cenioną w świecie specjalistką w dziedzinie konserwacji i rekonstrukcji ikon. Ale o tym porozmawiać trzeba osobno, bo to temat rzeka, do której wbrew Heraklitowi wchodziło się wiele razy i – być może? – jeszcze wiele razy się wejdzie. 

 

Magda Potorska, listopad 2020 r.

Mediateka
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Katarzyna Kincel-Ossolinski: koraliki, 2020 r.

    Katarzyna Kincel-Ossolinski: koraliki, 2020 r.
  • Katarzyna Kincel-Ossolinski w pracowni w Berlinie, 2020 r.

    Katarzyna Kincel-Ossolinski w pracowni w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Katarzyna Kincel-Ossolinski: szklane paciorki, 2020 r.

    Katarzyna Kincel-Ossolinski: szklane paciorki, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.
  • Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.

    Pracownia Katarzyny Kincel-Ossolinskiej w Berlinie, 2020 r.